czwartek, 5 marca 2015

Minęło trochę od ostatniego posta, jakoś nie miałem twórczości ani nic szczególnego do podzielenia się. Kilka postów temu pisałem o bieganiu, zmiana robienia nóg na sam bieg. Oprócz tamtego okresu, dodatkowo ostatnie 2 tygodnie tylko biegałem, minimum 45 min - oczywiście interwały. 1 minuta chód około 5.5-6 km/h na zmianę z biegiem w okolicach od 15-16 do 12-13 km/h z wysokim nachyleniem bieżni. Dzisiaj wypada ostatni dzień takiego biegania, i powiem że jestem dość wypruty po takim maratonie jak dla mnie.  Waga jeszcze robi swoje, i niestety przy końcówce treningu nie mam praktycznie sił, ale jednak trzeba dobiec do końca co by była satysfakcja z treningu :).

Od około tygodnia męczy mnie straszne łaknienie, jakbym mógł to bym podjadał co chwile, jednak próbuję ostro się temu sprzeciwiać, czasami coś złapię jednak jest to coś małego, kilka orzeszków nerkowca, bądź coś w ten deseń, skoro już podjadam to niech to ma jakikolwiek sens i wartość odżywczą. Pomimo zachcianek na coś słodkiego, nie czuję się głodny, cały czas waga leci, obecnie nie tak potężnie jak na początku jednak te minimum 0,4kg na tydzień ucieka - co bardzo cieszy.

Po dwu tygodniowej przerwie od żelastwa mam ogromną ochotę wrócić do wyciskania, zauważyłem że przy tylko 2 tygodniach nie podnoszenia żelastwa biceps i reszta strasznie spada, resztą się tak bardzo nie przejmuje bo przecież o to chodzi żeby mi leciało z tyłka, ud i reszty zbędnego tłuszczu.
Jednak bardzo widoczny jest brak elastyczności skóry tam gdzie tego tłuszczu trochę było i dość szybko zleciał, np w okolicach ramion, bicepsu - tutaj mogę dosłownie pociągnąć 3-4 cm skóry, mam nadzieję że z czasem i ze wzrostem masy mięśniowej w miarę się wszystko wyrówna i napnie.

Jest to już 4 miesiąc zrzucania smalcu i zaczynam odczuwać zmęczenie, nie wiem czy to jest spowodowane po prostu zrzucaniem i organizm jest trochę przemęczony, podejrzewam że powinienem teraz dorzucić trochę kalorii i starać się utrzymać wagę przez około 3-4 tygodnie, wtedy by się okazało czy to faktycznie zmęczenie odchudzaniem. Dodatkowo na mój styl życia a raczej pracę i dojazdy codziennie w jedną stronę minimum 50-60km i późne chodzenie spać potęguje zmęczenie. Od jakiegoś czasu staram się to w jakiś sposób zniwelować, przynajmniej o poranku - bo tutaj jest najgorzej. Przez 1-2 godziny po przyjeździe do pracy jestem mówiąc wprost zamulona a moja produktywność równa się cyganowi z centralnego.  Dlatego jak tylko wstanę (5:50-6:00) to od razu wypijam białko, zarzucam spalacz - chociaż ostatnio nie zawsze. Taka konfiguracja na pewno mnie trochę podnosi o poranku, i nie czuję takiego zmulenia.

Cały czas staram się analizować swój organizm i reakcje na poszczególne sytuacje związane z odchudzaniem, z odżywianiem i suplementacją. Ogólnie jestem cały czas mocno zmotywowany, nie doskwierają mi jakieś fizyczne oznaki przetrenowania, po prostu czasami jestem zmęczony, ale wydaje mi się że to po prostu tryb życia. Chce zrobić sobie jeszcze kilka badań i sprawdzić od strony medycznej czy mi czegoś po prostu nie brakuje :).

0 komentarze:

Prześlij komentarz